sobota, 25 października 2014

Chapter III




                 Olivia wyszła ze swojego mieszkania i pospiesznym krokiem udała się do parku znajdującego się za rogiem jej bloku. Było już bardzo ciemno. Ulice jeszcze nie zostały oświetlone. Dziewczyna zawahała się widząc, a raczej nie widząc nic w pobliskim parku. Zapomniała zabrać ze sobą latarki. Nagle usłyszała męski zachrypnięty głos.
- Olivio - szepną mężczyzna stojący pod drzewem. Opierał się lewą nogą o pień. Latarnia po drugiej stronie drogi nagle się zapaliła, dziewczyna lekko drgnęła.
- Witaj Olivio.
- Cześć - powiedziała nieśmiało.
- Usiądziemy ? - wskazał na ławkę znajdującą się obok nich.
- Jasne.
          Kiedy usiedli Harry usłyszał szybki bicie jej serca, przyśpieszony oddech. Najwidoczniej bała się. Pozostało tylko dociec czego. Harrego ? Ciemności ? 
- Czego się boisz ? 
- Ja się nie boje - powiedziała z drgającym głosem.
- Czuje to. - Czuje ? Czy on jest jakimś psem? a może wilkołakiem? Nie. On jest wampirem. Krwiopijcą. Gdyby chciał już by ją zabił. 
Na niebie pojawił się księżyc. Tego wieczoru była pełnia. Dokładnie 9 października. Pełnia księżyca działała na wampiry bardzo mocno. Wtedy mężczyźni pożądali kobiety najbardziej. Dlatego więc zaprosił Olivię? Tylko dla własnej korzyści? Żeby ją wykorzystać. On taki był. Kobieciarz. Jest wiele typów mężczyzn i są oni wyjątkowo nieznośni tylko, że w tym tylko jedni ich pokonywali. Mężczyźni obdarzeni mocami wampirów.
- Opowiedz mi coś o sobie Olivio. - powiedział wpatrując się w okrągły, świecący księżyc.
- Mów mi Liv.
- Dobrze Liv, a mów mi Harry.
- To.. jestem dziewczyną. - zaśmiał się głośno, na co odwzajemniła się uśmiechem. - pracuje w tutejszym supermarkecie, mam 19 lat. Uwielbiam jeździć konno, śpiewam, tańczę, tyle ci wystarczy? - zapytała i spojrzała na niego. Nagle gwałtownie przesunęła się w bok. Odsunęła się od niego, a na jej twarzy wymalowany był strach.
- Co jest? Wystraszyłaś się czegoś? - szybko przypomniał sobie jednak o swoich czerwonych oczach.
- T.. Twoje oczy są czerwone. 
- To przez pełnie, nieraz tak mi się robi. Mam chore oczy. - powiedział przecierając je. - widzisz? Już są normalne.
- Tak. Przepraszam. Dziwnie zareagowałam. Powinnam się domyślić, przecież pełnia na każdego jakoś oddziałuje. Na jednych mniej, na innych mocniej. Ale dzisiaj jest wyjątkowo piękna prawda ? - powiedziała po czym spojrzała w oprószone gwiazdami i rozjaśnione od księżyca niebo.
- Masz racje. Jest piękny, ale nie bardziej od ciebie. - spojrzał na nią, spuściła wzrok patrząc teraz na ciemną i lekko wilgotną trawę.
- Znowu masz takie oczy. Chyba powinieneś iść do lekarza. - Olivio, ależ on chodzi do lekarza. Zwykle do chłodni, w której przechowywana jest krew. Tym się żywi. Tego potrzebuje. Sam nie lubi zabijać ludzi. Nie sprawia mi przyjemności podcinanie im gardeł, za dużo z tym pracy. Harry woli iść na łatwiznę, bo kto będzie szukał jednego marnego litra czerwonej jak inne krwi.
- Byłem, ale on mi nie pomorze, to jest nabyta choroba, za dużo w przeszłości oglądałem telewizji. Rozumiesz.
- Rozumiem, ale nie wygląda to normalnie.
- Porozmawiajmy o czymś innym.
-Dobrze więc.. może teraz ty opowiesz mi coś o sobie? - spuścił głowę, wiedział, że go o to spyta. Wiedział, że będzie musiał kłamać.
- Mam 20lat. - zaliczone pierwsze kłamstwo. - Jestem normalnym chłopakiem z miasta. - kolejne kłamstwo. - To tyle. Nie wiem co mam jeszcze powiedzieć, nie interesuje się niczym, nie uprawiam sportów, nie mam hobby.
- Myślałam, że codziennie jesteś na siłowni, masz takie mięśnie. - przez chwile się na niego zapatrzyła. Światło z latarni nie dawało zbyt wiele, ani nawet księżycowe, jednak widać było mięśnie brzucha chłopaka przez biały T-shirt.
- Na prawdę nic nie robię, te mięśnie same się tak uformowały. - podciągnął koszulkę. Olivia nie mogła oderwać wzroku, tak bardzo przyciągał. Powiedział jej prawdę. Jednak dziewczyna w to nie uwierzyła. Nie było możliwe iż nie robił kompletnie nic, a miał takie mięśnie, uznała to za zwykły żart.
Ze wschodu nagle ruszył się zimny wiatr. Potarła kilka razy rękami nagie ramiona. Spieszyła się na spotkanie i zapomniała zabrać kurtki. Harry wyczuł to, po czym zdjął z siebie płaszcz jesienny i ubrał w niego Olivię.
- Dziękuje, ale nie będzie ci zimno?
- Mi bardzo rzadko jest zimno. - położyła rękę na jego ramieniu.
- Ale teraz jest, prawda ? - był lodowaty.
- Nie
- Przecież jesteś taki zimny.
- To nic. Ważne żeby tobie było ciepło. - zbliżył się do niej, dotknął lekko jej policzka i najwidoczniej chciał doprowadzić do spotkani jej ust ze swoimi. Kiedy dzielił ich zaledwie jeden milimetr,  odsunęła się i popatrzyła w dół.
- Co się stało Olivio? - zapytał Harry. Zdziwiła go reakcja dziewczyny na jego bliskość, wszystkie inne mu ulegały. Jednak problemem Liv nie były on. Podobał jej się, dobrze czuła się w jego towarzystwie, ale nigdy nie miała chłopaka, nigdy nie była zakochana dlatego go nie miała, nawet nie miała na to czasu. Ciągle się uczyła, normalnym był teraz jej strach. Pierwszy pocałunek to coś jednak znaczy. To coś co ma zapamiętać na zawsze. O osobie, której zaufa nie zapomni przez dłuższy czas.
 

środa, 13 sierpnia 2014

Chapter II





          Następny dzień. Dochodziła godzina piąta rano, a Olivia nadal była nieprzytomna. 
Chłopcy okrążyli jej łóżko.
- A jak ona umarła ? - Zayn zwrócił się do Harrego, swojego przyjaciela.
- Pogięło cię ? - wstał z krzesła. - Powinieneś czuć bicie jej serca.
- Wolę się nie wsłuchiwać, bo całą krew bym jej wyssał.
- Dobra idźcie już, ja sobie tu poradzę. - powiedział Harry po czym otworzył drzwi i wskazał przyjaciołom wyjście.
- Żartujesz ? Ja się wole teleportować. - To musi być piękne. 
Teleportować się.
Gdziekolwiek chcesz. Kiedykolwiek chcesz.
Bez korków na ulicach. Bez tłumów na chodnikach.
Wampiry.
Tylko oni mają moce. Tylko kilku.
Wybrani. 
Ale czy warto być krwiopijcą ? 
Zimną istotą. Nieumarłym ? A może umarłym ?
Czy te wszystkie moce są warte tego, że ciągle giną ludzie ? 
Coraz więcej ciał jest znajdowanych bez grama krwi.
Wampiry podcinają im gardła, żeby nie było widać ran kłutych od zębów. 
Kieł.
- To się teleportujcie no. - Powiedział obojętny temu co chcą zrobić. - byle szybko.
Wpatrywał się w Olivię. Wczuwał się w jej bijące serce.
Czuł jak krew powoli płynie w jej żyłach. Grupa krwi AB.
Rzadka i niezwykle smaczna.
Harry miał okazje próbować jej tylko raz w życiu i żadna inna nie smakowała tak wyśmienicie.
          Zastanawiał się czy nie wymazać pamięci tajemniczej piękności.
W ostateczności zrobił to, nie chciał, żeby pamiętała ich włamanie się do sklepu tylko po kilka marnych groszy i papierosy.
Kolejna cudowna wampirza moc.
               Usiadł się na krzesło i czekał, aż Olivia się obudzi, wiedział, że wystraszy się go jak tylko się ocknie, ale nie wiedział gdzie mieszka i nie chciał jej odkładać do sklepu pełnego policji. 
Zmierzył ją od góry do dołu.
Była taka piękna, miała niesamowite ciało w tym w długie zgrabne nogi, jędrne piersi i boski tyłeczek. 
Zgarnął jej z twarzy kosmyk włosów, który uciekł z koka.
           Po krótkiej chwili powoli otworzyła oczy. Wystraszyła się na widok Harrego.
- Co ja tu robię ? Kim ty jesteś ? - Na pewno nie jest wampirem napalającym się na twoją krew Olivio.
- Spokojnie nie bój się mnie - Jak można się nie bać obcego faceta, obcego miejsca i tego że nic się nie pamięta ? - Jestem Harold Edward Styles. 
- Co ja tu robię ? I gdzie jestem ? - Coraz więcej pytań napływało do głowy Olivii jedno po drugim.
- A przedstawisz mi się najpierw ? - Zaprotestował i nadstawił uszy.
- Jestem Olivia. Olivia Brown. Ale co ja tutaj robię ?
- Miałaś mały wypadek rowerowy, zagarnąłem cię do siebie, żeby ci pomóc. - Klamstwo.
Bał się reakcji pięknej dziewczyny na to, że jeszcze kilka godzin temu włamał się do sklepu w którym pracuje i przestraszył ją niemal na śmierć razem ze swoimi kolegami.
Nieciekawie.
- Ale ja nie mam roweru. - Powiedziała lekko zdziwiona.
- Fakt ! Bo to ja cię potrąciłem. Wybacz mi, nie zauważyłam jak wychodziłaś z jakiegoś supermarketu. 
Udało mu się wybrnąć dość dobrze z sytuacji. Dodał coś związanego z jej pracą, żeby myślała, że mówi prawdę.
- To ja może już pójdę. Dziękuje za opiekę i za potrącenie. - Uśmiechnęła się słodko. 
Spodobał jej się, ale komu nie wpadłby w oko tak dobrze zbudowany, nieźle wyposażony chłopak o zielonych oczach i cudownych kręconych włosach. 
Ideał.
Najwięcej wampirów na świecie to mężczyźni. 
Do tego przystojni.
Szkoda, że niewiele z nich zakochiwało się w śmiertelniczkach. Nie chcieli byś z dziewczynami, które kusiłyby ich swoją świeżą i pachnącą krwią.
- Może w ramach rekompensaty za potrącenie dasz mi do siebie numer telefonu ? Wyskoczylibyśmy kiedyś na przykład do parku. - Spodobała mu się.
Harry nie był z tych którzy omijają kobiety śmiertelne dużym łukiem, on miał w przeszłości dużo żywych kochanek.
- Dobrze - Olivia podała chłopakowi swój numer telefonu, a następnie on zadzwonił po taksówkę, która odwiozła ją do domu.

             Wchodząc do domu Olivia zerknęła na telefon. Dopiero teraz zorientowała się, że ma aż trzynaście połączeń nieodebranych i wszystkie od jej szefa. 
Jak najszybciej oddzwoniła.
- Olivia gdzie ty do cholery jesteś? - odezwał się zdenerwowany właściciel sklepu.
- W domu, miałam wypadek. Coś się stało ? - nieświadoma tego, co się naprawdę wczoraj stało okłamuje szefa.
Okłamuje. To za ciężkie słowo, ona nie wie, że została jej wymazana pamięć od chwili wejścia na zaplecze.
Wniosek. To nie jej wina, że nie mówi prawdy.
- Policja była w nocy w sklepie. Drzwi wejściowe były otwarte, a z gablotki ktoś ukradł papierosy. Zamykałaś wczoraj drzwi jak wychodziłaś ?
- Chyba tak ale nie pamiętam.
- Jak to nie pamiętasz ? Jesteś, aż tak nie kompetentna ? Już od downa mi się nie podoba twoje zachowanie. Ale dam ci ostatnią szanse Brown. Nie zmarnuj jej.
- Ale szefie ja naprawdę nic nie pamiętam. Będę musiała zeznawać ? - przestraszyła się tego najbardziej. Skoro nic nie pamięta to jak cokolwiek zezna ? Będą ją podejrzewać, a może już podejrzewają.
- Policja powiedziała mi, że nie zaczną śledztwa, bo na gablotce nie ma śladów włamania, ani żadnych odcisków palców.
Dziwne.
- Dobra nie przejmuj się Olivio, jutro wróć do pracy i bardziej uważaj. 
Szef miał do niej słabość. Była mądrą i piękną dziewczyną, miała dużo adoratorów, ale ona nie szukała miłości.
Całe dziesięć lat poświęciła na doskonałe szkoły. Jako że była bardzo zdolna opuszczała kilka klas. 
Chciała zostać psychologiem.
Cudowny zawód. Ona niosąca pomoc i ukojenie wydarzeń bijących w głowach często zagubionych ludzi.
Niestety wszędzie gdzie się zgłaszała mówiono, że jednego pracownika na tym stanowisku mają i nie ma dla niej miejsca, tak samo było w biurowcu FBI gdzie również dała swoje zgłoszenie.

            Siódma wieczorem. Cały dzień spędziła na czytaniu książek o psychologii i swojego ulubionego romansu. Bohaterka książki zakochała się w mężczyźnie zmiennokształtnym, który nocą był mięsożernym, zabójczym wilkołakiem siejącym spustoszenie i niosącym śmierć w okolicznym lesie, jednak ona go odmieniła i pomogła zejść na dobrą drogę. 
Lubiła sobie czasami poczytać książki o właściwie niczym, bo przecież wilkołaki nie istnieją. Inaczej świat już dawno by o tym trąbił.
A jeżeli rzeczone wilkołaki kiedy przybiorą postać ludzką mogą wymazywać pamięć ludziom ? A może w myślach przekonywać ich o tym, że mylili się z tym co zobaczyli ? Nigdy nie wiadomo jak to naprawdę jest.
Świat kryje wiele tajemnic, których nawet najlepsi naukowcy jeszcze nie odkryli. A może jest tak, że odkryli, ale nie chcą nam o tym mówić i straszyć biednych rodzin, którzy co sobotę w jesieni wędrują na grzyby przez ciemne i mroczne lasy.
            Nagle telefon Olivii wydał odgłos przychodzącej wiadomości.
Odebrała w spokoju popijając herbatkę i siedząc na balkonie swojego mieszkania.
Nieznany numer. Nie miała go w kontaktach.
                                

                     " Przyjdź dzisiaj proszę do parku koło ósmej
               zapraszam cię na mały obiecane spacerek.
                                                                   Harold "

To chyba nie była randka prawda ? Olivia w życiu na żadnej nie była. 
Jak się zachowa w towarzystwie nie byle jakiego przystojniaka ?
Liv od razu zapisała sobie numer chłopaka i ruszyła do pokoju na przygotowania. Ubrała różową sukienkę na naramkach w kwiatki i z rozkloszowanym dołem, zwykłe balerinki i rozpuściła włosy. Napisała wiadomość o treści " już idę " pod numer z którego dostała wiadomość od Harrego.
Umyła jeszcze tylko zęby i ruszyła do parku który znajdował się za prawym rogiem kamienicy, w której mieszkała.






 

środa, 12 lutego 2014

Chapter I




Kolejny dzień minął powoli. Olivia, jej nudna praca i samotne mieszkanie w niewielkim miasteczku. Była po niesamowicie ważnych i drogich studiach, a mimo to i tak skończyła na kasie w co prawda dużym supermarkecie, bo największym w okolicy, ale to i tak nie był dla niej powód do dumy. Rodzice dziewczyny są przekonani, że zrealizowała swoje marzenie i została szefową wielkiej korporacji, a tymczasem ona nie ma serca poinformować ich o swojej porażce. 
 
Dzisiaj jak co dzień skończyła prace najpóźniej ze wszystkich. Miała powierzone od szefa klucze do wszystkiego i to ona miała dopilnować, aby wszystko było pozamykane. Dzisiaj również siedziała w sklepie. Było już koło dziesiątej wieczorem, dziwiło ją, że tak wielki sklep nie jest całodobowy, ale nie byłoby ochotników na zostawanie całą noc w sklepie. Olivia szczerze powiedziawszy też nie czuła się tutaj dobrze, miała jeszcze iść na zaplecze zamknąć drzwi do samochodów przywożących towar. Poszła więc, ale kiedy zaczęła przekładać kartony z mlekiem jedne na drugie, żeby zrobić sobie miejsce na dojście do tylnych drzwi, usłyszała, że otwarły się również drzwi, ale wejściowe do sklepu. Nie mógł to być szef Olivii, ani żaden z pracowników, ponieważ na pewno odezwaliby się gdyby czegoś zapomnieli. Była pełna obaw. Zapomniała je zamknąć zaraz po wyjściu Ashley jej najlepszej przyjaciółki, którą właśnie w tym sklepie poznała pracując na zmianę na kasie. Chciała wyjść i to sprawdzić, kiedy Liv dobiegły wyraźne głosy mężczyzn.
- Czemu te drzwi były otwarte ? - zapytał jeden z nich.
- Mnie się cholera pytasz ? Lepiej znajdź kluczyk od kasy. - zarządził mu kolejny.
- A nie mogę jej po prostu rozjebać ?
- Nie ma być syfu stary.
- Chłopaki, a może w gabinecie szefa ? - ilu ich tam jest ? Olivię dopadł paniczny lęk. To są złodzieje.
Szlag. 
Miała tylko nadzieje, że jej nie znajdą.
- Dobrze Niall. - kolejny raz odezwał się męski zachrypnięty głos. - Idź tam szukać. 
- Harry, nie dziwi cię, że drzwi były otwarte, a światło się świeci ? Tu ktoś jest.
- Masz racje. Przeszukajcie sklep. - jak najszybciej na te słowa schowała się za kartonami wcześniej przekładanego mleka. - Chyba coś czuje. 
Czy on był psem policyjnym ? Złodziej z doskonałym węchem. Włamywacz na tropie.
- Styles, mam kluczyk od gablotki z papierosami. - tego głosu jeszcze nie słyszała.
Był taki lekki i wydawał się być milszy niż pozostałe.
- Ile razy mam ci powtarzać Liam, nie po nazwisku. 
Zayn wszystkie papierosy do worka ! Zaraz się stąd zrywamy. - zrobił krok w stronę Zayna pakującego papierosy. - Nie zostawiajcie po sobie za dużo śladów.
- Harry, tu chyba ktoś jest.
- Sam to sprawdzę. - Liv usłyszała kroki jego ciężkich butów. Zadrżała kiedy drzwi od zaplecza zostały uchylone, usłyszała ich skrzypienie. 
- Hazz ! - jeden z mężczyzn zawołał.
- Nie teraz Louis ! - warkną powoli zbliżając się do kartonów, w których właśnie chowała się Olivia. Potrząsnął jednym z nich, jęknęła ze strachu po czym szybko zamknęła sobie usta dłonią.
- Zayn ! Chodź tu ! Ktoś jest za tymi pudłami!
Jeden z kartonów zadrżał, a silna ręka uniosła Liv do góry za tył bluzki, a następnie wykręcił ręce do tyłu.
Nie mogła się wydostać z silnego uścisku.
- Dziewczyna. - Oczom ukazał się zielonooki chłopak z kręconymi brązowymi włosami i silną budową ciała. Uniósł delikatnie jej podbródek. - I to nie byle jaka. 
Zadrżała.
- Proszę nie róbcie mi krzywdy. - Powiedziała Olivia, po czym ze strachu zemdlała kiedy chłopak w blond włosach wszedł do pomieszczenia, a zaraz za nim jeszcze dwóch.
Była młoda i nigdy nie doświadczyła niczego co by ją wystraszyło bardziej niż włamywacze.
Rodzice jej byli zamężni i wynajęli swojej córce opiekunkę do osiemnastu lat co ułatwiło jej życie.
Zawsze miała wszystko podane na tacy.
Teraz kiedy wyprowadziła się od rodziców i zaczerpnęła samodzielnego życia musiała różne rzeczy robić sama, a często nawet żałowała, że zrezygnowała z tak wygodnego życia.
- Przestraszyliście ją aż zemdlała debile. - powiedział Harry, a następnie zabrał śliczną brunetkę o dużych brązowych oczach na ręce. - Wyczuwam policję zmywajmy się stąd.
 








sobota, 25 stycznia 2014

HEROES





Lily Collins jako Olivia Brown ( 19 lat. )
 





Harold Styles (120 lat.)






 Louis Tomlinson (120 lat)

 



 Liam Payne (120 lat.)





 Niall Horan (119 lat.)
 


Nina Dobrev jako Emeli Horan (84 lata. ) 
Żona Nialla. Wampirzyca od urodzenia.
Przyjmuje wiek 20lat.






 Zayn Malik (120 lat.)

 


 Perrie Edwards (40 lat. )
Dziewczyna Zayna.
Przyjmuje wiek 19lat.







 Ashley Williams (20 lat. )
Najlepsza przyjaciółka Olivii i jej koleżanka z pracy.







ZAPRASZAM DO CZYTANIA ! :)

Obrazki 1D Wampirów nie robiłam sama, natomiast Perrie wampirzyca jest mojej roboty xx
.